Ta dramatyczna historia przelana na karty książki powstała dzięki dziennikarce ukrywającej się pod pseudonimem Emma Larkin, od wielu już lat pisującej o tym kraju, który jest tak pełen kontrastów. Dzięki wizie turystycznej udało jej się wtedy wjechać do Birmy, zaraz po kataklizmie. Chociaż na miejscu zdarzenia zastała niemożliwy do opisania zamęt, wojskowe władze przez długi okres czasu utrzymywały wszystko w tajemnicy, aby później twierdzić, że sytuacja jest pod kontrolą. Tymczasem tropikalny cyklon, który w maju 2008 roku zmiótł z powierzchni ziemi kilkaset wiosek, zabił też sto czterdzieści tysięcy ludzi, a ponad dwa i pół miliona osób pozbawił domów. W trakcie katastrofy zginęły miliony zwierząt i nikt nie przejmował się jakimkolwiek grzebaniem zwłok, czy ludzkich czy zwierzęcych. Obraz katastrofy był potworny.
Książka Emmy Larkin to niesamowicie wstrząsający obraz tamtych dni, a jednocześnie retrospekcja tego kraju, gdzie zagłębiamy się dzięki autorce zarówno w historię, religię, jak i kulturę Birmy. Pisarka odkrywa przed czytelnikiem brutalną prawdę zarówno o rządzącej juncie, jak i o katastrofie spowodowanej przejściem cyklonu Nargis. Dziennikarka doskonale dokumentuje tamte dni, co stanowić może swoiste zadośćuczynienie za krzywdy wielu ofiar.