Birma to kraj, w którym władzę sprawuje junta wojskowa. Mieszkańcy nie mają niczego do powiedzenia, a ci, którzy próbują, najczęściej znikają w tajemniczych okolicznościach albo spędzają długie lata w więzieniu lub na przymusowych robotach. Władza tego kraju nie zna słowa „humanizm”, a dyktatura jest tak sroga, że Birma, lub też Mjanma, jak chcą dyktatorzy, uchodziła w czasie, gdy wydana została ta książka, za jeden z krajów o tak niespotykanej dyktaturze, że plasowała się w pierwszej trójce pomiędzy Kubą a Koreą Północną.
W tym czasie, gdy w Birmę uderzył potężny cyklon wojskowa junta odrzuciła międzynarodową pomoc, a gdy inne kraje niemalże zmusiły rządzących do współpracy, wojskowi ze wszystkich sił utrudniali jakiekolwiek międzynarodowe działania. Poprzez tego typu zmagania na terenach dotkniętych katastrofą zmarła ogromna liczba osób, a reżim zgodził się złagodzić swoje stanowisko dopiero po kilku tygodniach, gdy dla większości ludzi było już o wiele za późno.