Kiedy strażncy robili poranny obchód, zauważyli nieprzytomnego mężczyzne siedzącego w swojej celi. Był to właśnie Gonzalo Montoya Jiménez. Szybko wezwano więc specjalistów, którzy mieli sprawdzić stan jego zdrowia. W trakcie badania aż dwóch różnych lekarzy nie zauważyło żadnych oznak życia, a zaledwie godzinę później lekarz sądowy również stwierdził zgon pacjenta. Nie pozostało więc nic innego, jak tylko przetrwansportować ciało do kostnicy i przygotować do sekcji zwłok.
Mężczyzna spędził w chłodzie już kilka godzin, a w międzyczasie narysowano na nim linie, na których należy wykonywać cięcia skalpelem w trakcie sekcji zwłok, która miała rozpocząć się godzinę później. Wtedy jednak stało się coś dziwnego. Jeden z lekarzy usłyszał charakterystyczne odgłosy dochodzące z wnętrza worka na zwłoki. Było to chrapanie. Okazało się, że mężczyzna wcale nie jest martwy.