Sytuacja przerosła Ewelinę, gdy rodzina się od niej odwróciła, a facet powiedział, że ona musi zacząć się leczyć.
- Chociaż nie mieszkałam już wtedy z rodzicami, widywaliśmy się dość często i mój problem wyszedł na jaw. Usłyszałam, że muszę coś z tym zrobić. Matka posunęła się nawet do stwierdzenia, że wszyscy faceci nie bez powodu mnie rzucają. Ojciec nie był lepszy i spytał, jak można nie potrafić zahamować swoich popędów. Od tamtej pory z nimi nie rozmawiam. To ludzie starej daty, którzy nie mają pojęcia o zaburzeniach żywieniowych i takie osoby jak ja postrzegają jako degeneratów. Mimo wszystko zabolało. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam o poszukaniu pomocy.
Główną rolę w podjęciu silnego postanowienia odegrał jednak facet Eweliny.
- Poznałam świetnego chłopaka. Przez jakiś czas udawało mi się ukrywać problem, ale kiedyś M. wyszedł za mną z łóżka w środku nocy i zobaczył jak pochłaniam naraz kilka drożdżówek. Byłam tak zaabsorbowana jedzeniem, że na początku go nie dostrzegłam. Po długiej rozmowie postawił warunek: Muszę coś z tym zrobić.
Ewelina dołączyła więc do AŻ. Liczy na to, że terapia przyniesie efekt.