Jako ojciec i mąż był kochający i troskliwy. Rodzina stanowiła dla niego świętość. Żona Kuklińskiego nigdy nie pytała skąd brał pieniądze na luksusowe samochody, dom, wystawne życie i drogie prezenty. Kiedyś, gdy się pobrali próbowała o to pytać. Dwa razy Rich złamał jej za to nos. Gdy wpadał w furię, wyżywał się na wszystkich. Kochał po swojemu.
Swoje ofiary uśmiercał na różne sposoby. Używał kijów bejsbolowych, łyżek do opon, sznura, drutu, noży, szpikulców do lodu, śrubokrętów, gołych rąk oraz jego ulubionego cyjanku. Za jego pomocą truł swoje ofiary, dosypując go do posiłków, lub za pomocą specjalnego aerozolu rozpylając prosto w twarz. Po kilku minutach człowiek umierał.
Jednak Richard Kukliński różnił się od innych zabójców. Zabijanie nie zaspokajało jego potrzeb psychoseksualnych. Nie był też obłąkanym seryjnym mordercą. Nie mieścił się w żadnym schemacie, którym takiego, jak on można by było opisać. Znajomi i sąsiedzi mieli go za przykładnego obywatela. Być może, dlatego przez lata nie padł na niego nawet najmniejszy cień podejrzeń a jako bezwzględny i brutalny morderca działał prawie cztery dekady.
Stanowił tak frapującą postać, że na podstawie niniejszej powieści powstał film z Winoną Ryder i Michaelem Shannonem w rolach głównych. Natomiast sama książka napisana jest w sposób, który powoduje, że czytelnik zagłębia się w literaturę, jak w dobrą powieść sensacyjną. W dodatku, co chwilę musi się od niej oderwać i skłonić do refleksji, gdy uświadamia sobie, że to nie fikcja tylko prawdziwe zapiski z życia i działalności mordercy. Ot niepozorny biznesmen z New Jersey Richard Kuklinski, który miał wiele, skrzętnie skrywanych tajemnic. Największa z nich to ta, że bez wątpienia był on potworem
Spisana lekkim piórem książka Anthony Bruno: „Iceman-Historia mordercy” to mocna pozycja i porażający reportaż dla osób, które lubują się w literaturze z dreszczykiem.