Oczyszczanie manualne, czyli tzw. „wyciskanie”, aby nie spowodowało szkody, musi być wykonane w sterylnych warunkach i po wcześniejszym odpowiednim przygotowaniu skóry. Na szczęście nie przebiega to już dokładnie tak jak kiedyś, że po zabiegu przez tydzień nie można pokazać się nikomu, a twarz wygląda jak po ataku wściekłych pszczół ;) Kosmetyczki coraz częściej do rozpulchnienia skóry stosują maski bez efektu termicznego i bez użycia wapozonu, czyli tzw. „parówka”. Pozwala to na zmniejszenie zaczerwienienia – nadmierne rozgrzewanie źle wpływa na naczynia krwionośne, a ponadto pobudza gruczoły łojowe do pracy, co zazwyczaj przy cerach wymagających oczyszczania i tak jest nadmierne. Bezpośrednio po zabiegu natomiast stosuje się preparaty ściągające, normalizujące i maski łagodzące, jak np. algi. W przypadku gdy mimo tych zabiegów, wciąż widoczne są jakieś zaczerwienienia, można zastosować delikatny makijaż czy po prostu korektor