Szatańskie sprawki
Biografia tak wyjątkowego człowieka, uważanego dzisiaj za symbol dobrego kosmetyku, (którego większość ówczesnych postrzega, jako logo a nie żywego człowieka) to niezwykle ciekawe połączenie trudów ciężkiej pracy z życiową pasją. To także opowieść o tym, jak zrywając ze stereotypami takimi, jak niemoralne wtedy słowo „makijaż” Max Factor ze swoimi wyrobami stał się symbolem wyzwolenia z wiktoriańskiego ucisku. Nie poddał się nawet wtedy, gdy nawyższy dostojnik kościoła Pius XI potępił takie „szatańskie sprawki” argumentując przeciwko papieżowi, że nie ma nic grzesznego w upiększaniu kobiet.
To doskonała pozycja dla osób, które fascynują się życiem tak wyjątkowych osób, jak Max Factor. To książka dla tych, którzy lubują się w doskonale napisanych biografiach i także dla tych, którzy chcą poznać tajniki produkcji kosmetyków i przeniknąć pomysły mistrza na doskonały makijaż. W tej biografii znajdziemy także sporo anegdot, które dodatkowo ubarwiają całą tą historię.
Awantura z Polą Negri
Mnie ujęła szczególnie opowieść o makijażu dla Poli Negri, doskonałej aktorki pochodzącej z Polski, która będąc niezwykle niecierpliwą osobą, nagle podczas makijażu wstała z fotela i zaczęła głośno się awanturować przeklinając po angielsku i polsku. Max Factor nie przerywał tej tyrady i spokojnie wyczekał moment aż gwiazda zmęczona przerwała na chwilę pragnąc zaczerpnąć powietrza. Wtedy to obdarzył gwiazdę stekiem słów uznawanych za wulgarne, klnąc po Polsku. Pola Negri zaskoczona takim obrotem sprawy nigdy więcej nie podniosła głosu na Maxa i zawsze ze stoickim spokojem oczekiwała na koniec sesji. Mówiono, że tylko on jeden potrafił poradzić sobie z charakterkiem rozkapryszonej gwiazdy.
Dodatkową wisienką na torcie są zdjęcia z tamtego okresu ukazujące wielkiego mistrza przy pracy z gwiazdami filmu z ubiegłego stulecia. Jedyne w moim odczuciu, czego zabrakło w książce to większej ilości informacji prywatnych. Fred E. Basten tłumaczy, że niestety rodzina nie wyraziła na to zgody. Są, więc wzmianki o kolejnych małżeństwach, ale nie ma tu nic o relacjach nieformalnych z dziećmi, czy znajomymi.
Szkoda, bo czasem odnosiłem wrażenie, że czytam informacje historyczne o tym, jak powstał makijaż, jak wykonywano peruki oraz, co powodowało, że z małego sklepiku Max Factor przenosił się do coraz większych budynków. Nawet sam moment śmierci wielkiego mistrza został spłycony tylko do kilkunastu zdań, bez wgłębiania się w szczegóły.