Zaczynam od zrobienia zaczynu: wkruszamy drożdże do dużego kubka, zasypujemy łyżeczką cukru, łyżką mąki i zalewamy łyżką mleka. Mieszamy i zostawiamy w cieple na 15 minut żeby wyrosło.
W tym czasie w małym rondelku rozpuszczamy masło i czekamy aż wystygnie.
Potem mieszamy w dużej misce wszystkie składniki (oprócz jednego jajka - będzie potrzebne na glazurę) i wyrabiamy ciasto przez 20 minut. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy na godzinę żeby wyrosło. Potem przez kilkanaście sekund znów wyrabiamy i dzielimy ciasto na części.
Ilość części zależy od naszej blachy, którą mamy. Tak postarajmy się zwizualizować to sobie i oceńmy ile kulek nam się tam zmieści. U mnie wyszło 15. Podzieliłem więc ciasto na 15 części i każdą część po kolei rozwałkowałem na dość cienki placek. Na środek kładziemy łyżeczkę lub dwie powideł i lepimy kulkę. I tak po kolei. Kulki kładziemy na porządnie natartej masłem (lub innym tłuszczem) formie dość blisko siebie żeby podczas wyrastania zlepiły się ze sobą. Bo buchty zlepione być muszą. W przeciwnym razie to będą tylko zwykłe drożdżowe bułki z dżemem :) No i przykrywamy ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia na 30 minut.
Tuż przed wsadzeniem do piekarnika smarujemy buchty jajkiem rozbełtanym z odrobiną mleka. Nagrzewamy piekarnik do 190 stopni i pieczemy 25-30 minut. Wyjmujemy z piekarnika, czekamy z 15-20 minut aż nieco przestygnie i wyjmujemy z blachy na kratkę do dalszego stygnięcia. Albo jemy na ciepło :)