Do dzieła:
Na stolnicę wysypujemy kopczyk mąki, robimy w nim wgłębienie, dodajemy pół łyżeczki soli i powoli wlewamy odrobinę ciepłej wody, zagarniamy krawędzie mącznej górki do środka i zagniatamy ciasto. Następnie dodajemy jajko, masło
i ponownie zagniatamy stopniowo dodając w trakcie ciepłą wodę. Kiedy ciasto jest gotowe dzielimy je na porcje
i chowamy pod bawełnianą ściereczką - aby nie obsychało. Stolnicę obsypujemy mąką i rozwałkowujemy jedną z porcji ciasta na grubość kilku milimetrów. Wstawiamy garnek z osoloną wodą na gaz/płytę/czy co tam macie :) i zagotowujemy. W między czasie z ciasta wykrawamy szklanką kółeczka.
Ok, tylko jak się te pierogi właściwie "klei?" :))
Mój system pierogowy wygląda następująco:
Kółeczko z ciasta kładę na dłoni i robię w nim na środku delikatne wgłębienie, łyżeczką nakładam jagody, posypuje
je ok. połową łyżeczki słodziku i zaczynam zagniatanie krawędzi od zewnątrz, tak aby jagódki nie wypadały.
Kiedy krawędź jest porządnie zaklejona, poczynając od lewej strony robię taką zakładkę-falbankę, jaką widzicie
na zdjęciach :) Pomaga ona zabezpieczyć farsz przed wypadaniem w trakcie gotowania - a i wygląda bardzo ładnie :)
A jak ugotować pierogi aby ciasto było delikatne i nie przypominało kluchy?
Ja wrzucałam po ok. 10 pierogów na wrzątek, czekałam aż wypłyną i gotowałam ok. 3 min. pod przykryciem :)
Podajcie je jeszcze ciepłe z jogurtem naturalnym! Smakują wyśmienicie :)
Wskazówki:
a farszem - wtedy przy odrobinie szczęścia po ugotowaniu pierożki nie opadną i nie przeistoczą się w placki :)