Pewnego dnia nasz syn uśmiechnął się do mnie świadomie po raz pierwszy. I choć to banał, rozbił tym we mnie jakiś mur. Tego dnia długo płakałam. Wypłakałam całą złość, smutek i nienawiść z mojego ciała. Nagle przestało mnie boleć, rozluźniło się z długiego napięcia. Pokochałam mojego małego chłopca całym sercem. Gdy zaczęłam przywiązywać większą uwagę do dziecka i ignorować mojego partnera, który tak długo nie zauważał mnie, znowu coś się zmieniło. Zaczął walczyć o moją uwagę. Znów mnie docenia, przytula, całuje. Łapie mnie za rękę, pyta, co u mnie słychać. Kocha naszego syna, jednak przeszło mu to pierwsze, bezkrytyczne zauroczenie. Widzi też, że jestem dobrą mamą i robię dla naszej rodziny wszystko, jak najlepiej potrafię. Kocham ich obu. Chociaż jeszcze długo nie będziemy mieli chwil tylko we dwoje, a nasze wspólne przygody będą miały trochę inny przebieg, mam wrażenie, że wcześniej było jakoś tak nudno. Dopiero teraz, po 12 miesiącach od dwóch kresek czuję, że ten owoc naszej miłości jest najcudowniejszą rzeczą w naszym życiu. - Aneta
- Lifestyle
0 komentarzy
Czytelniczka podzieliła się swoimi przeżyciami z dnia porodu!
Brak komentarzy dla tego artykułu.