Jednak ciążę od pierwszych tygodni znosiłam bardzo źle. Silne skurcze spowodowane stresem, wymioty, niepohamowana senność, brak sił na cokolwiek... Moje ciało znowu stanęło do walki. Te wszystkie wysiłki, którym byłam poddana sprawiły, że... nie czułam żadnej więzi z moim wyczekiwanym dzieckiem. Dla mnie było tylko "płodem", jego szaleńcze ruchy i kopanie w moim brzuchu wcale mnie nie wzruszały. Zrobienie wyprawki było dla mnie bardziej wyzwaniem intelektualnym, podeszłam do niego jak do pracy, którą muszę wykonać. Nie cierpiałam być w ciąży, więc choć martwiłam się o zdrowie naszego dziecka, nie czułam do niego nic. Była w tym wszystkim jednak cudowna rzecz - mój Ukochany. Stał na straży mojego dobrego samopoczucia, wspierał mnie, tulił, głaskał po brzuchu. Mogłam poznać go w nowej roli przyszłego taty, co było fascynujące.
- Lifestyle
0 komentarzy
Czytelniczka podzieliła się swoimi przeżyciami z dnia porodu!
Brak komentarzy dla tego artykułu.