Stał przed nimi z nożem w ręku i był pijany (może też naćpany, nie wiem). Przykładał sobie nóż do gardła i groził, że jeśli z nim nie będę, zabije się. Byłam przerażona, ale wpuściłam go do mieszkania i pod pretekstem zrobienia herbaty zdołałam wysłać sms przyjaciółce, która wiedziała o moich problemach. Ta zadzwoniła po policję. Gdy się zjawili on wpadł w szał. Zaczął atakować, rzucił się również na mnie. W końcu go zabrali.
Okazało się, że miał problemy psychiczne, kilka razy był z resztą w ośrodku. Po wszystkim przeprowadziłam się, zmieniłam numery telefonów i pracę. Dziś nie wikłam się już w przypadkowe znajomości i choć wiem, że był to zwykły przypadek - każdą z nas może spotkać to samo. Dziewczyny, uważajcie na siebie.