Po jednym, drugim i trzecim drinku szybko wylądowaliśmy u niego i później wszystko potoczyło się szybko. Obydwoje byliśmy jednak zgodni co do rodzaju naszej relacji - on miał swoje życia a ja swoje i nie szukałam nikogo na stałe. Mieliśmy się razem dobrze bawić i tyle. Tak z resztą było do samego końca wyjazdu. Ostatniego wieczora on coś przebąkiwał o tym, że mieszka niedaleko mojego miasta, że może byśmy się jednak jeszcze spotkali, ale byłam nieugięta. Rozstaliśmy się w zgodzie.
Wróciłam do domu i swojego życia - praca - dom -praca - dom. Pewnego dnia wychodząc z domu przeglądałam jeszcze mejle w telefonie kiedy... wpadłam na kogoś. To był on i w dodatku stał pod moją klatką!