Czy to faktycznie dobra rada? Nie. Bo to, co uczuliło naszą koleżankę, niekoniecznie musi uczulić nas. A jest to wręcz bardzo mało prawdopodobne!
Kiedy mówimy o uczuleniu?
Wtedy, kiedy reakcja na zastosowany krem lub inny preparat kosmetyczny nastąpi po 12-72 godzinach. Mogą to być gorące wypieki, wysypka, podrażnienie. Aby tego uniknąć, szczególnie jeśli w przeszłości zdarzały się już podobne sytuacje, warto wykonać próbę uczuleniową smarując wybranym kosmetykiem skórę za uszami czy na zgięciach łokci i obserwować reakcje przez najbliższe 24 godziny.
Jeśli natomiast jesteś posiadaczką cery wrażliwej, częstą pierwszą reakcją na nowy preparat może być natychmiastowe, występujące niemalże zaraz po nałożeniu, zaczerwienienie skóry i uczucie palenia. Nie oznacza to jednak, że jesteś uczulona na któryś ze składników. Jeśli bowiem zaczerwienienie zejdzie w ciągu kilkudziesięciu minut, najprawdopodobniej sytuacja albo już się nie powtórzy, albo wystąpi jeszcze kilka razy, po czym skóra przyzwyczai się do składników czynnych i reakcja ustąpi. Nie skreślaj więc kremu czy innego kosmetyku w takiej sytuacji od razu. Chyba że uczucie palenia będzie się przeciągać, a w następstwie pojawią się np. drobne pokrzywkowe wypryski.
Który składnik niesie za sobą największe ryzyko reakcji alergicznej?
Ano właśnie – w zasadzie żaden i każdy. Bo uczulić może nawet kwas hialuronowy, mimo iż jest substancją naturalnie występującą w skórze. Jedynym, co przemawia za „bardziej” lub „mniej”, jest pochodzenie i naturalność składników. Zazwyczaj – podkreślam: zazwyczaj, ale nie zawsze – większe ryzyko uczuleniowe niosą za sobą substancje syntetyczne niż naturalne, a jeszcze lepiej ekologiczne.
Wniosek z tego taki, że im skóra jest wrażliwsza i bardziej skłonna do alergii, tym lista składników czynnych w danym kosmetyku powinna być krótsza. Wtedy łatwiej będzie „namierzyć winowajcę” niemiłej niespodzianki ze strony skóry.
Na koniec warto podkreślić jedną, bardzo ważną rzecz – żaden producent kosmetyków nie zagwarantuje, że jego preparat nie wywołuje reakcji alergicznej. Bo nawet produkty hipoalergiczne nie są tego ryzyka pozbawione. Przedrostek hipo- (czy czasem hypo-) oznacza zmniejszone ryzyko, ale nie całkowite jego wyeliminowane. Możemy jedynie odpowiadać za jak najlepsze, selektywne pochodzenie substancji czynnych i tym samym minimalizować ryzyko. I niestety, nikt oprócz nas samych, dzięki wnikliwej obserwacji i poszukiwaniom chociażby przez testy alergiczne, jednoznacznie nie wskaże komponentu odpowiedzialnego na reakcję alergiczną.