Wodę gotujemy z dwiema kostkami bulionowymi. Po zagotowaniu dodajemy odcedzoną kukurydzę i gotujemy jeszcze 10 minut. Zdejmujemy z ognia i blenderem robimy z tego paćkę. Znaczy się kremik :) Znów stawiamy na ogień, dodajemy mleko kokosowe, sporą (nie wiem niestety jak bardzo sporą) ilość curry, kurkumy i słodkiej papryki w proszku. I jeszcze dajemy - to już wedle ostrości jaką lubimy - chili. Madzia nie żałowała chili, zupka ostra wyszła. Nie solimy, nie ma potrzeby. Mieszamy, żeby te przyprawy się dobrze wymieszały, gotujemy przez moment i już :)
Jeszcze grzanki: kawałek chleba kroimy na kawałki i po prostu obsmażamy na patelni na niewielkiej ilości oleju. Madzia akurat użyła oliwy czosnkowej, którą sobie zrobiła. Znaczy się parę miesięcy temu wrzuciła do butelki z oliwą kilka ząbków czosnku. Po tych paru miesiącach oliwa przeszła takim cudnym aromatem i naprawdę jest doskonała, polecam ten sposób. Tak samo zrobiła sobie pikantną oliwę z papryczkami chili.
Smacznego! :)