Wszystkie składniki miksujemy mikserem na jednolitą masę. I smażymy na takiej małej patelni - żeby naleśniki były małe i grube. Czyli takie klasyczne pancakes. Nie nalewajmy do smażenie zbyt dużo oleju. Najlepiej jest przed każdym naleśnikiem po prostu pędzelkiem nasmarować patelnię olejem. Ja akurat mam bardzo wygodny olej w spreju. Kilka psiknięć na patelnię i smaży się rewelacyjnie.
My jedliśmy je polewając syropem klonowym, ale można równie dobrze z czymkolwiek innym podać. Z dżemem, nutellą, a nawet same, bez niczego.
A naleśniki wyszły tak dobre, że Madzia zarządziła, że następnego dnia mam wstać wcześniej i zrobić jej kilka takich na śniadanie przed pracą. Cóż było robić... Wstałem przed świtem i zrobiłem... :)