Dwie łyżki oliwy wlewamy na patelnię i szklimy na niej drobno pokrojoną cebulę. Resztę składników wrzucamy do dużej miski i wyrabiamy ciasto. Jak cebula przestygnie to dorzucamy i cebulę razem z oliwą, jeśli jeszcze zostało jej coś na patelni.. W sumie gnieciemy ciasto 20 minut. Będzie dość luźne, trochę będzie się lepiło dłoni. Przykrywamy szmatką i odstawiamy do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Następnie wywalamy ciasto z miski na stolnicę. Nie będzie łatwo, bo ciasto będzie się naprawdę kleiło. I tutaj ważne jest, żeby podsypywać mąki tak mało jak się da. Więc podsypujemy na stolnicę troszkę mąki i dzielimy ciasto na 3 części. Każdą z tych części wałkujemy na prostokąt (delikatnie podsypując mąką). Krótsze boki prostokąta składamy do środka, potem tak samo składamy dłuższe boki, sklejamy i w dłoniach rolujemy na długie wałki. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i ponownie przykrywamy ściereczką na godzinę. Po wyrośnięciu robimy na bagietkach kilka ukośnych nacięć - ostrym nożem lub żyletką.
Nagrzewamy piekarnik do 230 stopni. Wstawiamy bagietki do piekarnika i na dno wysypujemy szklankę kostek lodu lub spryskujemy wnętrze wodą ze spryskiwacza.
Po 10 minutach zmniejszamy temperaturę do 210 stopni i pieczemy kolejne 30 minut.
Po upieczeniu spryskujemy delikatnie bagietki wodą i zostawiamy w piekarniku do całkowitego wystudzenia.
Smacznego :)