W Internecie bardzo ciężko znaleźć jakieś informacje na Twój temat. Czy możesz krótko powiedzieć, kim Dorota Majsterkiewicz?
Zwykłą dziewczyną. Osobą, która ma pewne marzenia i dąży do ich realizacji i spełnienia. Jestem czasem zbyt nieogarnięta i zwariowana. Ale, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zawsze chętna do pomocy. Przede wszystkim wrażliwa, ale cicho sza! To wolę ukrywać.
Kiedy pomyślałaś, że chcesz napisać książkę? To był impuls czy przemyślana decyzja?
Dokładnie impuls. Pamiętam sytuację, kiedy babcia powiedziała mi „Jakbyś mogła zabijać wzrokiem to ja już bym nie żyła”… Wtedy zdecydowałam, że o tym napiszę.
A jak wyglądał sam proces twórczy? Udało Ci się ją napisać w ciągu „jednego transu” czy kilkadziesiąt razy do niej podchodziłaś, odpoczywałaś?
Zaczęłam pisać w 2 klasie liceum. Napisałam wtedy przez jeden wieczór 4 pierwsze rozdziały. Wtedy wena opadła i niedoszła książka czekała na mnie dokładnie rok. Po tym czasie zaczęłam znów „tworzyć”. Lecz wyglądało to tak: siedziałam na uczelni, nagły przypływ weny, kartka i długopis - piszę. Piszę gdziekolwiek bym nie była. Po prostu wena była silniejsza od moich codziennych zajęć.