Wszystko wrzucamy do jednej michy i przez 25 minut wyrabiamy ciasto. Powinno nam wyjść idealnie elastyczne, nie przywierające. A jak wyjdzie to odstawiamy je na 30 minut, niech trochę odpocznie, podrośnie.
Jak już podrosło przez te pół godziny to wywalamy ciasto na stolnicę, dzielimy na 8 w miarę równych części i wałkujemy na długie, niezbyt szerokie prostokąty. Na jednym prostokącie co kilka centymetrów układamy kupkę farszu (tak ze 2-3 łyżeczki na kupkę) i przykrywamy drugiem prostokątem. Dzieki temu tworzą się nam takie jakby pierożki. Dociskamy boki, odcinamy nożem na pojedyncze sztuki i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Nie wiem, czy dostatecznie jasno to wytłumaczyłem więc zamieszczam również zdjęcie - tam widać to co chciałem powiedzieć :) I tak po kolei z każdym kawałkiem ciasta.
Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni i wkładamy pierożki na 5 minut. Po tym czasie odwracamy je na drugą stronę i pieczemy kolejne 5 minut.