A jak sprawa ma się z fasonami? Kolie, wisiory, delikatne łańcuszki?
SN: Biżuteria ma niezliczone formy i kształty i tu wielkość ma znaczenie. (śmiech) Delikatna biżuteria z klasycznymi motywami jak np. drobne perełki w uchu jest bardzo dziewczęca. Ja sprzedając swoje wyroby zaobserwowałam, że kobiety dojrzałe mają większe upodobanie w bardziej dorodnej biżuterii, niż młode dziewczęta. Należy jednak pamiętać, że wiek to bardziej stan duszy niż ciała, więc i tu bywają ciekawe wybory. Zwróćmy uwagę, iż niektóre osoby są bardzo praktyczne lub i bardzo ostrożne – wybierają to co znają i w tym czują się najlepiej. Klasyka zawsze się sprzedaje. Wiele moich klientek zwłaszcza w Polsce jakby bała się zupełnie nowych fasonów, to kwestia kulturowa. Amerykanki na przykład nie przejmują się tak bardzo symboliką, tym czy to, co założą nie zostanie uznane za zbyt szalone i czy będą wytykane palcami – w ich społeczeństwie panuje większa tolerancja. U nas niestety niekiedy klienci boją się oceny, boją się też symboli. Robię biżuterię między innymi z żyletek kolekcjonerskich – daje to pole do wielu tego typu ciekawych obserwacji. Klienci czasem pytają mnie, co oznacza żyletka, jakby z góry bali się, że kupując ją przypiszą się do jakiejś subkultury, wystawią się na jakąś ocenę. Interesującym typem biżuterii są kolczyki – bujne długie i bogate kojarzą się z marzycielstwem, bujaniem w obłokach pewnym orientalizmem, swobodą.