Co można znaleźć, gdy szuka się złota? Co można złożyć w hołdzie życiu, gdy stawką jest właśnie ono? Czym jest człowieczeństwo, gdy te pytania wkłada się w usta dwóch psychopatów, którzy mieszając komizm z absurdem próbują na nie odpowiedzieć? By to zrozumieć koniecznie trzeba powieść przeczytać.
Książka Patricka DeWitta to czarny western. Ale na tym nie koniec. To ten typ barwy, pochodzący z samej otchłani tego odcienia z tych jego najbardziej zwęglonych, kruczoczarnych, smolistych barw. W dodatku zmieszany ze szczyptą hebanowego humoru, a’la Monty Python spleciony w uścisku z Alfredem Hitchcockiem i przedstawiony w konwencji kina Tarantino.
„Bracia Sisters” – przewrotność nazwisk to z pewnością zamiar celowy, bo wszystko w tej opowieści jest niezwykle przewrotne. Najwyższa wartość dla każdego człowieka, jego życie tu jest ukazane jako ulotna i mało istotna kosztowność. Liczy się niewiele warty honor, duma i złoto, które dla wielu staje się wykładnikiem ich dobrobytu, chociaż w drodze do jego zdobycia wielu oddaje swe życie.
Dawno nie zanurzyłem się w taką głębię absurdu, komedii, ironii, męskiego świata, brutalnych scen i świata pełnego poszukiwaczy wszelkiego nonsensu, jak w książce DeWitta. Myliłby się jednak ten, który czytając tę powieść ma nadzieję na to, że jej meritum to wyłącznie opowieść o twardzielach ich przygodach i szukaniu złota.
- Lifestyle
0 komentarzy
KSIĄŻKA NA WEEKEND: „Bracia Sisters” Patryk DeWitt!
Brak komentarzy dla tego artykułu.